*Oczyma Sally*
W nocy nie zmrużyłam oka nawet na chwilę. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam ciuchy i związałam włosy w kucyk. Miałam ogromne wory pod oczami, ale nie obchodziło mnie to. Zaglądnęłam do pokoju Harrego. Siedział na łóżku z laptopem.
- Od której nie śpisz ?- zapytałam
- Od trzech godzin- odpowiedział
Przez jego ramię spoglądnęłam na ekran. Przeglądał strony z prywatnymi detektywami. Wyciągnął telefon i zadzwonił pod jeden z numerów podanych na stronie. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł. Po rozmowie telefonicznej Harry zapytał:
- Jedziesz ze mną ?
- Mogę, ale gdzie ?
- Zabaczysz
Chwyciłam kurtkę i wybiegłam z domu za Harrym. Po dziesięciu minutach jazdy zatrzymaliśmy się przed niewielkim domem. Weszliśmy do środka. Wysoki mężczyzna, prawdopodobnie detektyw rozpoczął rozmowę z Hazzą. Mieli bardzo poważne miny. Ja siedziałam z boku, aby nie przeszkadzać. Następnie wyjaśnili mi plan. Mieliśmy czekać aż porywacze odezwą się. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu. W skrzynce znalazłam list.
- Harry, chodź tu szybko- powiedziałam
- Co się stało ?- zapytał
- Czytaj- oznajmiłam podając mu kopertę.
Mamy twoją dziewczynę. Jeśli chcesz ją jeszcze zobaczyć, to nie rób żadnych numerów. Zadzwonimy dzisiaj o północy.
Hazza był naprawdę zdenerwowany. Zadzwoniłam do detektywa. Miał być u nas za 20 minut. Gdy porywacze zadzwonią będzie mógł ich namierzyć. Czas dłużył nam się nie ubłaganie. Udałam się do pokoju Liama. Zawsze umiał mnie pocieszyć. Dzięki mu miałam jeszcze nadzieję na odnalezienie Rockey. Wybiła północ. Nikt nie śmiał się odezwać. W końcu zadzwonili. Harry odebrał.
- Jutro masz zostawić 80 tys. w śmietniku pod London Eye. I bez żadnej policji !
Rozmowa zakończyła się, a detektyw namierzył porywaczy. Od razu rozpoczęła się akcja. Ja razem z detektywem poszliśmy poszukać Rockey. Harry i Liam postanowili poszukać jej sami . Odradzałam im to, ale mnie nie słuchali. Wsiadłam do samochodu i razem z detektywem ruszyliśmy.
*
Szłam ciemnym korytarzem. Moje kroki były bardzo ostrożne. Czułam jak moje serce bije coraz szybciej. Bałam się i o siebie, i o moją przyjaciółkę. W oddali ujrzałam ciemny pokój. Stanęłam przy drzwiach i nasłuchiwałam. Słyszałam płaczącą dziewczynę. Byłam pewna, że to Rockey. Weszłam do środka i szepnęłam:
- Rockey ?
Z całych sił ją przytuliłam.
Nagle nic już nie czułam. Wszystko działo się bardzo szybko. W jednej chwili usłyszałam krzyki Liama. Leżałam w jego ramionach. Harry przytulał Rockey do siebie.
- Nie odchodź.......błagam- krzyknął Liam z łzami w oczach
To były ostatnie słowa jakie słyszałam. Moje powieki stały się ciężkie. Zasnęłam.
*
Obudziłam się w szpitalnym łóżku. Obok mnie leżała Rockey. Chciałam wstać i powiedzieć jak bardzo mi jej brakowało, ale nie mogłam. Byłam podłączona do różnych maszyn. Na brzuchu miałam głęboką ranę. Dowiedziałam się od lekarzy, że cudem przeżyłam. Do sali wszedł Liam i nic nie mówiąc usiadł przy mnie.
- Cieszę się, że jesteś- powiedział
- Kocham cię- szepnęłam
- Ja ciebie też- powiedział całując mnie w policzek
- Co z Rockey ?- zapytałam
- Ma wycieńczony organizm- powiedział ze smutkiem w oczach
Przy jej łóżku spał Harry cały czas trzymając ją za rękę.
- Spij- powiedział Liaś
Uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam oczy.
*Dwa tygodnie później*
Dzisiaj możemy wyjść ze szpitala. Mindy, Kelly i chłopcy przyjechali po nas. Rockey musi przez kilka dni chodzić o kulach. Spakowałyśmy wszystkie przywiezione przez chłopców rzeczy i ruszyłyśmy do domu. Przez to wydarzenie nasze relacje jeszcze bardziej się poprawiły. W domu musiałam dużo odpoczywać więc od razu położyłam się do łóżka. Chwilę później obok mnie położył się Liam. Przytuliłam się do niego i zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------
I jest 11 rozdział. Jak widzicie wszystko dobrze się skończyło :)
Jak już wcześniej pisałam po 3 komentarzach pojawi się nowy rozdział
Proszę komentujcie to dla mnie wiele znaczy ;)
Na twoje szczęście jest wszystko dobrze!
OdpowiedzUsuń