wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 15

*Oczyma Kelly*

Rano obudziłam się o 11:00. Louisa nie było w łóżku. Od razu pomyślałam, że jest w kuchni. Wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam to i ruszyłam w kierunku łazienki. 
Włosy zostawiłam rozpuszczone, wpięłam do nich kokardę i zrobiłam lekki makijaż.
Następnie udałam się do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było w domu. Zrobiłam sobie śniadanie i herbatę. Po kilku minutach do domu weszli chłopcy i reszta. 
- Gdzie byliście ?- zapytałam
- Byliśmy na zakupach- odpowiedzieli chórem
- Czemu mnie nie wzięliście ?- udałam, że jestem smutna
- Długo spałaś i nie chciałem cię budzić- powiedział Lou
Odpuściłam im i powiedziałam zbliżając się do toreb :
-  Coś dużo tych toreb. Co kupiliście ?
- Nic !- krzyknęła Sally chowając torby za siebie
- Coś się stało ?- zapytałam zdziwiona
Wtedy wszyscy razem krzyknęli :
- Wszystkiego najlepszego !
No tak. dzisiaj moje urodziny !
- Dziękuję wam- powiedziałam przytulając ich. 
Zaczęłam rozpakowywać prezenty. Od Harrego dostałam koszulę, od Liama buty, od Nialla bluzę, od Zayna szorty, a od dziewczyn tablet. Louis zaskoczył mnie najbardziej. Dostałam od niego naszyjnik z napisem forever love.
- Gdzie druga część ?- zapytałam
- Mam ją tutaj - powiedział wyciągając drugą część z kieszeni.
Założył mi naszyjnik, a ja pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję- szepnęłam
Wszyscy usiedli do stołu i zaczęli jeść tort. To były najlepsze urodziny jakie mogłam sobie wymarzyć.
- Mamy dla ciebie coś jeszcze- powiedziała Sally
- Naprawdę ? Nie musieliście- powiedziałam rumieniąc się
- Oj tam, Oj tam
- Idziemy na imprezę urodzinową- powiedział Harry
- To super ! Chodźmy się szykować- powiedziałam z entuzjazmem
Razem z przyjaciółkami udałam się do góry przygotować się na imprezy. Po dłuższym namyśle wybrałam tą sukienkę. Dziewczyny również były gotowe, więc mogliśmy ruszać. Około 18:00 byliśmy przed klubem. Weszliśmy do środka. Było tam naprawdę wiele osób. Po około 2 godzinach impreza rozkręciła się. Do klubu niespodziewanie wpadł Brandon. Było od niego czuć alkoholem na kilometr. Zaczęłam się bać.
- Myślałaś, że cię nie znajdę ?- krzyknął w moją stronę i chwiejnym krokiem zbliżał się do mnie.
- Jesteś pijany ! odsuń się ode mnie !- krzyknęłam mu prosto w twarz
Ludzie schodzili mu z drogi. Wzrokiem zaczęłam szukać Louisa. W tym czasie Brandon stanął tuż obok mnie. Próbowałam się cofnąć, ale ściana mi w tym przeszkodziła. Modliłam się, żeby Lou był teraz ze mną.
- Już nie uciekniesz - powiedział i wymierzył mi cios w policzek.
Syknęłam z bólu.. Jacyś kumple Brandona trzymali moje przyjaciółki tak, by nie mogły się ruszyć. Mindy udało się zadzwonić na policję. Do klubu wszedł rozbawiony Lou z chłpakami, ale kiedy mnie zobaczył, przeraził się i krzyknął :
- Odwal się od mojej dziewczyny !
Brandon rzucił się na mojego chłopaka z pięściami . Koledzy Brandona widząc to, uciekli, dzięki temu dziewczyny były wolne.
- Nic ci nie jest ?!- mówiły
- Nie
Harry, Liam, Zayn i Niall próbowali pomóc Lou. Czułam się okropnie wiedząc, że nie mogę nic zrobić. Policja przyjechała w dobrym momencie i zabrała Brandona. Podbiegłam do Louisa, przytuliłam go z całych sił i uroniłam kilka łez.
- Kocham cię- szepnął mi do ucha
- Ja ciebie też- odpowiedziałam 
-  Wracajmy do domu- powiedziałam mu
Wszyscy wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku domu. 

*w domu*  

Nikt nie odezwał się ani słowem. Chciałam to jakoś przerwać dlatego powiedziałam :
- Przepraszam was
- Nie masz za co- powiedzieli zgodnie
- Dzięki
Byłam wykończona dzisiejszym dniem dlatego położyłam się do łóżka i zasnęłam.

---------------------------------------------------------------------------------------

Nie było 3 komentarzy, ale postanowiłam napisać rozdział.

KOMENTUJCIE I DODAWAJCIE SIĘ DO OBSERWATORÓW, ZALEŻY MI NA TYM.

Piszcie czy podoba wam się ten rozdział.

   
 

1 komentarz: